wtorek, 8 kwietnia 2014

3 To Wszystko Niechcący

Dziewczyna szła wolnym krokiem ze swoim psem. Codziennie rano wychodziła z nim na spacer dlatego było jeszcze bardzo wcześnie. Emily lubiła tą poranną ciszę i spokój. Obok niej dreptał mały ospały cavalier. No ale nic nigdy nie jest idealne. Zadzwonił telefon.
- Halo?- powiedziała nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Emily? To ja Borys.- po jego głosie można się było domyślić że jest bardzo podekscytowany. Chłopak zaczął wyjaśniać jej co ma zamiar zrobić a ona słuchając tego była coraz bardziej zaciekawiona.
***
Bryce wyszedł ze swoim husky na spacer. Kochał tego psa chociaż był może trochę zbyt namolny. Chłopak miał pewne podejrzenia że jeśli złodzieje okradaliby dom to nawet by nie szczeknął a zapewne nawet polizałby włamywaczy po rękach. Spojrzał przed siebie i zobaczył Emily. Uśmiechnął się pod nosem i zaczął zmierzać w jej kierunku. Kiedy już chciał do niej krzyknąć zadzwonił jej telefon. Postanowił że zaczeka aż dziewczyna skończy rozmawiać i szedł za nią trzymając się trochę dalej. Dziewczyna mówiła coś w jakimś dziwnym języku (za pewne polskim) wymachując ręką w której trzymała smycz. W końcu zatrzymała się.
- Że co! Borys! Coś ty znowu wymyślił!?
***
Emily zamierzała powiedzieć coś jeszcze, ale Borys po prostu się rozłączył. Przez ten telefon miała mieszane uczucia. Z jednej strony się cieszyła. Za to z drugiej z góry wiedziała że znowu skończy się to wpakowaniem w duże kłopoty. Postanowiła na razie o tym nie myśleć. Będzie miała na to czas później. Prawie wrzasnęła kiedy ktoś chwycił ją za ramię. Przed oczami widziała już ręce Darka wysuwające się w jej stronę. Obróciła się.
- Ehh... To tylko ty... Czy ja ci już ostatnio nie mówiłam czegoś o tym że masz mnie tak nie straszyć?- powiedziała z westchnieniem ulgi.
- No. W każdym razie cześć.- uśmiechnął się Bryce- Z kim rozmawiałaś?
- Z takim jednym kolegą z Polski.
- Wiesz co? Strasznie śmieszny ten wasz język.
- Nasz? Chyba wasz.- uśmiechnęła się promiennie. Nie chciała poruszać na razie tematu z wczorajszego dnia. Przekomarzali się tak dalej przez jakiś czas, idąc w spokojnym tempie w bliżej nieokreślonym kierunku. Spóźnili się przez to prawie do szkoły, bo zanim zauważyli która jest godzina było już za piętnaście ósma. Pobiegli więc na łeb na szyję w dwóch różnych kierunkach. Z drzewa nad chodnikiem zeskoczył młody chłopak.
- No nareszcie. Chyba mogę wracać.- wymruczał pod nosem i rozprostował kości. Rozejrzał się jeszcze i zniknął w rozbłysku światła. Pod drzewem nie było już nikogo.
***
Tymczasem na lekcji biologi...
- Moi drodzy kto mi powie do czego służy mitochondrium? Nie powinniście mieć z tym problemu. To wiedza z poprzednich lat.- wychowawca wskazał na punkcik na starym już i wyblakniętym plakacie. Do odpowiedzi jak zawsze wyrwał się Willy.
- Mito...- nie skończył bo drzwi nagle z hukiem walnęły w ścianę. W tym momencie Emily pomyślała że trzeba było wolniej otwierać te drzwi. Biolog w tym samym czasie doszedł do wniosku że jeszcze parę takich nadpobudliwych uczniów i trzeba będzie wymienić drzwi (i ścianę). Siedzący w klasie patrzyli z rozbawieniem na dwójkę postaci.
- Ohayou gozaimasu!- wykrzyknęli Emily i Bryce. Nauczyciel tylko westchnął.
- Przepraszamy bardzo za spóźnienie.- powiedział Bryce. Profesor spojrzał na zegar wiszący na ścianie.
- Co wam przeszkodziło w przybyciu na lekcję? I to dwadzieścia minut spóźnienia?- powiedział patrząc na nich wymownie. Emily i Bryce spojrzeli po sobie.
- Eee...- zamurowało ich. Emily mamrotała pod nosem coś o genialnym wyczuciu czasu Borysa. Natomiast Bryce mruknął coś o Emily, ale tak że nikt tego nie usłyszał. Nauczyciel postanowił odpuścić. Kazał spóźnialskim usiąść i nie przeszkadzać przez resztę lekcji. Nie zdążyli jeszcze zająć miejsc, kiedy do klasy wpadł Xavier. Profesor nie miał ochoty dociekać przyczyn takiego spóźnienia, więc gestem ręki kazał mu tylko usiąść. Biolog zapomniał w międzyczasie również o biednych mitochondriach, które wisiały sobie smętnie na ścianie.
***
Nelly siedziała w gabinecie jej ojca i przeglądała papiery uczniów. Szukała pewnych teczek w których były bardzo potrzebne jej teraz informacje. W końcu na nie trafiła. Położyła je przed sobą i otworzyła na pierwszej stronie. Zaczęła studiować tekst prawie dotykając kartki nosem. Znalazła to czego szukała i dokładniej przyjrzała się temu.
***