- Chcę widzieć was wszystkich w domku klubowym. Teraz.- powiedziała Nelly mijając ich. Zgromadzili się domku i patrzyli wyczekująco na Nelly. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i zaczęła.
- Jak wiecie zaczyna się kolejny już turniej Strefy Footballu. Zebraliśmy najnowsze dane o naszych przeciwnikach. Pojawiły się też dwie nowe drużyny. Musimy wiedzieć czego się po nich spodziewać. Tym bardziej że dołączyli do nas nowi członkowie.- powiedziała i skinęła głową na niebieskowłosą menadżerkę.- Celia powie wam teraz czego udało się nam dowiedzieć.- niebieskowłosa dziewczyna usiadła przy stoliku i włączyła swojego laptopa.
- Liceum Czarnej Magii ma nowe hissatsu. Nazywa się Iluzja Mroku... w obecnej chwili nie wiemy za bardzo na czym miałoby ono polegać. Technikum Rolnicze ma nowego trenera oraz ulepszyli Niezniszczalny Mur... teraz jest naprawdę niezniszczalny. Do Dzikich dołączył nowy napastnik. Mechatronicy mają ulepszony symulator teraz uwzględnia wszystkie nieprzewidziane ruchy. Kirkwood ćwiczyli coś w ukryciu, nikt nie wie co, ale chodzą plotki że to nowa technika. Shuriken są jeszcze szybsi niż kiedyś, musimy na nich uważać już ostatnio nie nadążaliśmy za ich tempem. Królewscy są w tym roku jeszcze bardziej zdeterminowani. Nie dadzą się znowu zgnieść Zeusowi. Co do Zeusa, są pod nadzorem ale nie ma żadnych dowodów na to żeby znowu używali nielegalnych środków. Pojawiły się też dwie nowe drużyny. Drużyna Hakuren z Hokkaido i Osaka Gals z Osaki. Ta druga drużyna składa się tylko z dziewczyn, a co do pierwszej, to nie mamy żadnych potwierdzonych wiadomości. No to chyba wszystko.- powiedziała Celia.
- A co z Otaku?- zapytał Willy.
- A o Otaku wiemy... właściwie to nic nie wiemy.
- Jak to nic!?
- No normalnie. Oni nic nie robią oprócz siedzenia na zapleczu tej kawiarenki. Nawet nie trenują.- po tych słowach zapadła cisza.
- Skąd znacie Darka?- odezwał się Jude, przerywając ciszę i spojrzał na nowe zawodniczki.
- Spotkałyśmy go na Mistrzostwach Europy. Podszywał się pod organizatora a tak naprawdę próbował zniszczyć te zawody od środka.Wprowadzał ogólne zamieszanie.- powiedziała Nina.
- Drużyny które miały grać miały podane inne godziny meczu, czasem nawet nie tą datę.-kontynuowała Alison.
- Kilka razy drużyny nie mogły dotrzeć na stadion na czas. Raz przez powalone drzewa a raz przez samochody tarasujące drogę.- rzuciła Emily.
- To uchodziło mu na sucho, bo cała odpowiedzialność była zwalana na zupełnie przypadkowe osoby. Miarka przebrała się kiedy udowodniono mu spowodowanie ,,małego wypadku''...- powiedziała Isabelle.
- ...z udziałem reprezentacji Szwecji. Zostały zdetonowane wtedy materiały wybuchowe podłożone w szatni. Na szczęście prawie nikogo tam nie było. Jednak parę osób skończyło w szpitalu.Co prawda okazało się że to powierzchowne obrażenia bo prawie cały impet wybuchu przyjęła cienka ścianka dzieląca dwie części szatni.- dokończyła Nina.
- Zajęła się nim policja, ale ktoś go uniewinnił i wypuścił a zanim zostało to zauważone on już dawno zniknął.- powiedziała Alison.
- No i teraz wpadamy na niego tutaj...- mruknęła Isabelle.
- Rozumiem.- wymamrotał Jude pod nosem.
- Co on tu robi?- zapytała Emily. Drużyna Raimona spojrzała po sobie i zaczęła opowiadać co zdarzyło się podczas Strefy Footballu, przerywając sobie i uzupełniając. Kiedy skończyli wyjaśniać o co chodzi z Zeusem i Boską Wodą po raz kolejny tego dnia zapadła cisza.
- Dobra koniec tego obijania się idziemy na trening. Chyba nie chcecie przegrać tylko dlatego że zbijaliście bąki przez cały dzień?- powiedziała Nelly. Odpowiedział jej zbiorowy okrzyk kilkunastu gardeł. Mark z nieodłącznym uśmiechem na twarzy poprowadził drużynę do Centrum Treningowego. Po chwili wszyscy stali na zielonej murawie.
- Teraz spróbujemy razem zagrać!- powiedział Mark. Część drużyny rozeszła się by trenować na różnych sprzętach. Na boisku zostali Mark, Axel, Jude, Nathan, Eric, Bobby, Jack oraz wszyscy nowi członkowie. Na środku pola ustawili się Eric i Axel. Brązowowłosy podał do napastnika. Axel po łuku na lewą stronę do Nathana, który ruszył na bramkę. Napotkał jednak przeszkodę w postaci Jacka. Zauważył Ninę i podał do niej. Dziewczyna podbiegła do przodu żeby odebrać podanie ale piłka przeleciała jej za plecami i wypadła za boczną linię. Obróciła się z niewyraźną miną.
- Musisz podawać szybciej.- powiedziała w stronę Nathana. Niebieskowłosy tylko przytaknął. Dziewczyna wznowiła grę z autu i kopnęła piłkę w stronę Emily. Niebieskooka ruszyła do przodu. Zgrabnie wyminęła zamyślonego Xaviera który jej nawet nie zauważył dopóki nie przebiegła mu pod nosem. Biegła dalej ale na jej drodze stanął Bryce. Szybkim ruchem zabrał jej piłkę i uśmiechnął się w jej stronę. Dziewczyna stanęła zdezorientowana w miejscu. Błękitnowłosy podał piłkę do Juda. Futbolówka leciała jednak za szybko. Judowi udało się tylko dotknąć jej czubkiem buta. Piłka odbiła się i wylądowała pod nogami Axela. Chłopak wyminął Jacka i Bobbiego. Nagle spod ziemi wyrosła przed nim Alison i użyła swojej techniki Wślizgu Hekate. Axel runął jak długi a Alison podała do wymachującej rękami Isabelle. Dziewczyna strzeliła na bramkę ale Mark z łatwością zatrzymał piłkę. Rzucił piłkę do Clauda, który nie namyślając się długo podał do Xaviera.
- Twoja!- krzyknął. Zielonooki obudził się jednak za późno i zdążył się tylko uchylić żeby nie dostać prosto w twarz.
- Co to miało być!?
- Eee... nic tylko się zamyśliłem.- Xavier podszedł piłki i strzelił na bramkę. Futbolówka z ogromną prędkością poleciała w stronę bramkarza ale w ostatniej chwili skręciła i uderzyła w poprzeczkę wgniatając ją. Mark przyglądał się wgłębieniu w bramce i odpadającej białej farbie. Zmarszczył brwi a po chwili podniósł piłkę.
- Ej! Wszyscy! Musimy zacząć współpracować. Teraz nam nie wychodzi bo jesteście rozkojarzeni. Skupcie się!- z tymi słowami wybił piłkę do Bryca. Chłopak ruszył sprintem i podał do Nathana. Niebieskowłosy przyśpieszył i złapał piłkę Po czym zrobił dziwny ruch jakby go oblazła żywa galareta. Futbolówka potoczyła się dalej a Nathan zaczął podskakiwać i oklepywać się po koszulce. Wszyscy zamarli zastanawiając się czemu ma służyć ten dziwny taniec.
- Może to ma jakieś zastosowanie dezorientujące.- szepnął Claude do ucha Alison. Dziewczyna przechyliła głowę.
- Niby w którym miejscu?- odpowiedziała.
- Zostaw mnie! Zabierzcie to!- chłopak otrząsał się w najlepsze. Podbiegli do niego. Nathan ściągnął z siebie koszulkę i rzucił nią przed siebie. Tak się akurat złożyło że wylądowała ona prosto w rękach Isabelle. Dziewczyna zauważyła szare futerko i chwilowo próbowała pohamować swoją furię. Nathan z niepewną miną na przemian patrzył na przyjaciół i zadrapania na swoim torsie. Dziwnie spokojna Isabelle wcisnęła zawiniątko w ręce Clauda.
- Potrzymaj.- powiedziała wyzutym z emocji głosem. Z rękawa koszulki wychynęła szara głowa Wolfy. Co prawda nie spodobało się to czerwonowłosemu, który patrzył na nią jakby trzymał w rękach tykającą bombę a nie szczura ale wolał to niż narażenie się tej dziwnej Isabelle. Dziewczyna przeniosła swój wzrok na Nathana. Ten dostrzegł w jej oczach trawiącą ją wściekłość i zaczął się cofać. Niespodziewanie Isabelle rzuciła się na niebieskowłosego.
- Zamorduję cię! Zabiję! Wypatroszę!- wykrzyczała. Nathan zaczął uciekać. Na jego szczęście trenował biegi więc oddalił się od dziewczyny. Jednak ta pchana furią szybko nadrabiała straty. Alison dogoniła ją i spróbowała zatrzymać. Niestety nie zdało się to na dużo. Wkurzona dziewczyna przeciągnęła czarnowłosą przez pół boiska, gdzie w końcu dopadły ją Nina i Emily. W trójkę udało się im ją w końcu trochę uspokoić, chociaż w dalszym ciągu wykrzykiwała niepochlebne określenia pod adresem Nathana.
- Zabiję! Zakopię! Odkopię! I jeszcze raz zabiję! Słyszysz ty... ty... ty morderco jeden!- kontynuowała w takim stylu jeszcze przez parę minut aż w końcu zamilkła. Nathan powoli podszedł do reszty szerokim łukiem obchodząc Isabelle, która ciskała w niego gromy wzrokiem.
- A co ja mam z tym zrobić?- zapytał Claude patrząc jak zahipnotyzowany na szczura wgryzającego się w materiał. Po czym uśmiechnął się dziwnie. - To coś wtranżala ci koszulkę.- powiedział przyglądając się zafascynowany jak znika kawałek rękawa a potem wyszyta dwójka na plecach. Isabelle podeszła do czerwonowłosego i wyrwała mu koszulkę z rąk. Przytuliła zwiniętą w kłębek do siebie i zbiegła z boiska za boczną linię. Po chwili zniknęła w jednym z korytarzy prowadzących do szatni. Dziewczyny tylko westchnęły i pobiegły za nią. Nina mijając Nathana, poklepała go po ramieniu.
- No to masz przerąbane koleś.- powiedziała i dogoniła pozostałą dwójkę. Chłopak nawet nie zareagował, bo zastanawiał się jak odzyskać swoją własność nie zbliżając się za bardzo do wybuchowej dziewczyny. Doszedł jednak do wniosku że na razie da sobie z tym spokój.
- Eeem... to chyba mała przerwa co chłopaki?- powiedział Bobby a cała reszta mu przytaknęła.
***
Znalazły ją w szatni pochyloną nad Wolfą. Chociaż była już spokojna, nadal wyglądała na zdenerwowaną. Wstała i obróciła się w ich stronę kiedy tylko usłyszała ich kroki za plecami.
- On jeszcze pożałuje. Nikt nie ma prawa rzucać moją kochaną szczurzycą.
- Już dobrze. Przecież nie zrobił tego specjalnie.- powiedziała Nina.
- Nie interesują mnie intencje, liczą się fakty.
- A co ty byś zrobiła gdyby nagle coś cię zaatakowało?- spytała Ally.
- Ale szczurki są słodkie!
- Może dla ciebie. Ale dla innych może nie koniecznie?- kontynuowała czarnowłosa.
- Ale jak można się ich bać?- odpowiedziała Isabelle nie dowierzając trochę w słowa koleżanki.
- A jak by to była mrówka? Wielka, tłusta, jadowita mrówka?- powiedziała Nina.
- Albo pająk? Ogromny, włochaty i głodny?- rzuciła Emily wyczuwając intencje brązowowłosej.
- No dobra... ale...- Isabelle powoli traciła sensowne argumenty.
- To jak? Przeprosisz go?- Alison wyczekująco patrzyła na przyjaciółkę.
- Mmm... no dobra. Ale żeby nie było! Jak zrobi to jeszcze raz to nawet wy go nie uratujecie.- powiedziała lekko niezadowolona. Podczas całej rozmowy szara szczurzyca gdzieś się ulotniła, ale chwilowo nikt tego nie zauważył. Isabelle chciała już ruszyć do wyjścia kiedy jej wzrok padł na zjedzoną do połowy koszulkę, poniewierającą się jak szmata po podłodze.
- Myślicie że będzie chciał ją z powrotem?- mruknęła Emily, biorąc w koniuszki palców materiał tak jakby ten miał ją ugryźć. Przysunęła sobie koszulkę pod nos i go zmarszczyła. Pomięta, zaśliniona a teraz też wysmarowana kurzem z podłogi część garderoby nie wyglądała zachęcająco.
- Nie sądzę.- rzuciła Nina marszcząc brwi.
- Eee... no w każdym razie spróbujmy.- powiedziała Alison. Minęła chwila i wszystkie cztery ruszyły z powrotem na boisko.
Całą drużynę napotkały dopiero w małej bocznej sali. Kiedy tylko Isabelle przekroczyła próg Nathan (nadal pozbawiony górnej części garderoby) przysunął się bliżej drugich drzwi. Bryce i Claude wlepili wzrok w Emily a dokładniej w jej rękę w której nadal trzymała zmasakrowaną koszulkę. Niebieskooka delikatnie się zmieszała napotykając ich spojrzenia (konkretnie to jedno spojrzenie ale mniejsza z tym). Alison przesunęła się na bok z zamiarem oparcia się o ścianę. Kiedy jednak się oparła stwierdziła że ściana jest dziwnie ciepła i miękka. Jeszcze bardziej zdziwiła się kiedy spojrzała za siebie. Ściana miała nogi, ręce i głowę oraz piękne, czekoladowe oczy utkwione w jej twarzy. Patrzyła w nie przez chwilę aż ocknęła się i odsunęła. Axel zadziornie się uśmiechnął a Ally spłonęła rumieńcem. W tej chwili marzyła tylko o tym żeby ukryć czerwone plamy odznaczające się wyraźnie na jej bladej skórze. Nikt tego nie zauważył bo uwaga większości osób była skierowana na Isabelle. Nina zabrała koszulkę Emily i podała ją koleżance stojącej na środku pokoju. Ta podeszła do niebieskowłosego.- On jeszcze pożałuje. Nikt nie ma prawa rzucać moją kochaną szczurzycą.
- Już dobrze. Przecież nie zrobił tego specjalnie.- powiedziała Nina.
- Nie interesują mnie intencje, liczą się fakty.
- A co ty byś zrobiła gdyby nagle coś cię zaatakowało?- spytała Ally.
- Ale szczurki są słodkie!
- Może dla ciebie. Ale dla innych może nie koniecznie?- kontynuowała czarnowłosa.
- Ale jak można się ich bać?- odpowiedziała Isabelle nie dowierzając trochę w słowa koleżanki.
- A jak by to była mrówka? Wielka, tłusta, jadowita mrówka?- powiedziała Nina.
- Albo pająk? Ogromny, włochaty i głodny?- rzuciła Emily wyczuwając intencje brązowowłosej.
- No dobra... ale...- Isabelle powoli traciła sensowne argumenty.
- To jak? Przeprosisz go?- Alison wyczekująco patrzyła na przyjaciółkę.
- Mmm... no dobra. Ale żeby nie było! Jak zrobi to jeszcze raz to nawet wy go nie uratujecie.- powiedziała lekko niezadowolona. Podczas całej rozmowy szara szczurzyca gdzieś się ulotniła, ale chwilowo nikt tego nie zauważył. Isabelle chciała już ruszyć do wyjścia kiedy jej wzrok padł na zjedzoną do połowy koszulkę, poniewierającą się jak szmata po podłodze.
- Myślicie że będzie chciał ją z powrotem?- mruknęła Emily, biorąc w koniuszki palców materiał tak jakby ten miał ją ugryźć. Przysunęła sobie koszulkę pod nos i go zmarszczyła. Pomięta, zaśliniona a teraz też wysmarowana kurzem z podłogi część garderoby nie wyglądała zachęcająco.
- Nie sądzę.- rzuciła Nina marszcząc brwi.
- Eee... no w każdym razie spróbujmy.- powiedziała Alison. Minęła chwila i wszystkie cztery ruszyły z powrotem na boisko.
***
- Chciałabym cię...- zaczęła ale nie skończyła bo padła na ziemię.
- Hej!- krzyknęła Nina podbiegając do Isabelle. Dopadła koleżanki i przewróciła ją na plecy. Wszyscy zebrani przysunęli się bliżej Isabelle i patrzyli na nią zaniepokojeni. Dziewczyna wyglądała jakby nie mogła nabrać powietrza.
- Ona się dusi!- wykrzyknął ktoś z tłumu. Przerażony Nathan zastanawiał się jak jej pomóc, ale jakoś nic sensownego nie przychodziło mu w tej chwili do głowy. Emily trzymała klamkę drzwi gotowa w każdej chwili wybiec po pomoc. Alison prawie natychmiast znalazła się koło dziewczyny leżącej na ziemi. Nina tylko wstała i zrezygnowana spojrzała na całą resztę.
- Ona się nie dusi...- powiedziała brązowowłosa- Ona się śmieje.
- Pff...- mruknęła Emily- Znowu? Czy ona musi nas zawsze straszyć tą swoją padaką?
- Chcecie powiedzieć że ona się nie dusi, tylko śmieje?- powiedział Mark nie do końca przekonany. Isabelle w dalszym ciągu cała się trzęsła, łapczywie łapiąc powietrze. Alison odsunęła się już z powrotem pod ścianę i oparła się o nią (tym razem sprawdzając o co się opiera).
- Tak. Teraz trzeba to tylko przeczekać.- rzuciła Nina. Po jakimś czasie Isabelle opanowała się na tyle żeby wstać z podłogi. Ponownie stanęła przed niebieskowłosym i spojrzała mu w oczy. Cała drużyna wróciła na boisko, żeby dać im trochę prywatności i tam poczekać na tę dwójkę.
- To jeszcze raz... Chciałabym cię przeprosić. Wcale nie chciałam cię wypatroszyć. No i...- nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów.
- Nie ważne. Nic się nie stało. Tylko postaraj się być mniej... wybuchowa.- Nathan zdobył się nawet na szczery uśmiech.
- Okej!- Isabelle szybko wrócił dobry humor. Nathan wyciągnął ze swojej torby koszulkę od wf. Nie bardzo miał ochotę zakładać tą którą trzymała w tej chwili dziewczyna. Obrócił się do niej.
- No to co Issy? Wracamy na trening?
- Czekaj no! Jak ty mnie nazwałeś?
- Eee... Issy?- powiedział niepewnie.
- Dobra, ale to brzmi jak byś wołał psa. No to co Hebi? Pójdziemy na spacerek?- Isabelle zaczęła naśladować głos niebieskowłosego. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i złapał dziewczynę za rękę. Pociągnął ją w stronę wejścia na boisko. Zaczęli biec i szybko znaleźli się przed resztą zespołu. Nikt nie skomentował wcześniejszego zajścia. Najwyraźniej wszyscy jednogłośnie postanowili w duchu tego nie wspominać. Mark podniósł piłkę z murawy i wyszczerzył się do przyjaciół.
- Dobra! Spróbujemy jeszcze raz! Tym razem się nam uda! Tylko wszyscy musimy się skupić! Dalej!- brązowowłosy stanął na bramce.
- Tak!- zawodnicy rozbiegli się by zająć swoje pozycje.
***
Było już dość późno. Słońce właśnie zachodziło. Na ulicach nie było prawie nikogo. Tylko od czasu do czasu natrafił się jakiś przypadkowy przechodzień. Na przeciw bramki stała młoda dziewczyna. Po jej twarzy spłynęła kropelka potu. Była zmęczona. Trenowała na boisku nad rzeką już od dość dawna. Właściwie to nie wiedziała po co tu jest. Możliwe że to dla tego że nie chciała dać się znowu pokonać. Nikomu. I na pewno nie da się po raz kolejny okiwać temu chłopakowi. Była odrobinę poirytowana jego uśmiechem na boisku. Co on sobie myślał? Że będzie sobie z niej drwił a ona na to pozwoli? Niedoczekanie jego. Kopnęła piłkę jeszcze raz. Nie wiedziała który już to ale wiedziała za to że musi odpocząć. Chociaż na chwilę. Usiadła na trawie obok boiska i wyciągnęła z torby jej ukochany bidon. Bardzo jej się podobał ale spytana dlaczego, nigdy nie mogła wskazać jakiegoś specjalnego wyróżniającego go punktu. Rozłożyła się wygodnie i zamknęła oczy. Leżała tak przez parę minut, myśląc nad nadchodzącym turniejem i dzisiejszymi wydarzeniami. Wiedziona jakimś przeczuciem otworzyła oczy i omal nie krzyknęła. Zerwała się na równe nogi czując w klatce piersiowej łomoczące serce.
- Nie strasz mnie tak! O mało co zawału przez ciebie nie dostałam.- wykrzyknęła Emily. Przed nią stał nie kto inny jak błękitnowłosy we własnej osobie.
- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć.- odpowiedział Bryce i posłał jej uśmiech podobny do tego z rana.
- Co ty tu w ogóle robisz?- spytała poirytowana dziewczyna.- Jeżeli przyszłeś się ze mnie naśmiewać to nie myśl że ci na to...
- Ale dlaczego miałbym się z ciebie śmiać?
- Jak to dlaczego? A ten uśmieszek rano? Już zapomniałeś?
- Ale ja się nie śmiałem z ciebie...
- Nie?- odparła zaskoczona.
- Śmiałem się do ciebie a nie z ciebie. To pewna, drobna różnica.- powiedział Bryce a Emily zmarszczyła czoło. Po chwili zastanowienia westchnęła.
- Skoro tak. To może chciałbyś ze mną potrenować?- puściła mu oczko.
- Czemu nie.- odpowiedział i wybuchł śmiechem. Dziewczyna uniosła tylko kąciki ust, wzięła piłkę pod pachę i szturchnęła kolegę w bok. Zbiegli na boisko i ustawili się na jego środku.
- Spróbuj zabrać mi piłkę.- powiedział chłopak i posłał jej uśmiech. Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową i znienacka wyskoczyła do przodu. Trochę się przeliczyła bo błękitnowłosy przesunął się tylko odrobinę w prawo a ona z impetem wylądowała za nim. Nie straciła jednak rezonu i szybko znalazła się po jego drugiej stronie. Zabrała mu piłkę błyskawicznym ruchem i oddaliła się od niego.
- I co teraz zrobisz?- spytała.
- Całkiem nieźle.- odparł.
- Całkiem?
- Bardzo.
- Nieźle?
- Dobrze.- jeszcze mówiąc to ruszył do przodu i spróbował zabrać jej piłkę. Dziewczyna zgrabnie uniknęła jednak ataku. Kiwała się z nim przez chwilę. Bryce odebrał jej piłkę i oddał strzał na bramkę. Futbolówka wpadła do siatki i kręciła się w niej jeszcze przez jakiś czas. Przez następne pół godziny mało się do siebie odzywali. Byli zbyt pochłonięci treningiem żeby myśleć o czym innym. W końcu usiedli zmęczeni nad samym brzegiem rzeki. Zdyszana dziewczyna obróciła głowę w stronę Bryca.
- Powiedz mi... jak wtedy zniknęliście?- powiedziała. Chłopak poruszył się niespokojnie i wstał. Dziewczyna poderwała się i złapała go za rękę. Nie chciała żeby znowu rozpłynął się w powietrzu. Stanęła przed nim i wyszeptała.
- Proszę powiedz mi...
- Ty nie rozumiesz. Ja nie mogę...
- Dlaczego?- zapytała. Teraz rzeczywiście nie rozumiała jego dziwnego zachowania.- Proszę...
- Ja...- spojrzał jej w oczy. Zobaczył w nich coś znajomego.
Strach. Bała się. Ale czego? Jego? Nie to nie to. Nie patrzyła na niego z odrazą. W takim razie bała się... o niego? Nie to niemożliwe... a jednak coś w jej twarzy nie pozwoliło mu tak po prostu odejść. W tej chwili poczuł że coś w nim pękło jakby w niewidzialnym murze który odgradzał go od normalnego życia pojawiła się szczelina.- Powiem ci...
- Tak?- wyszeptała cicho patrząc na niego z nadzieją. Nie była ślepa coś tu się nie zgadzało i to bardzo. Stali teraz na samym brzegu. Woda rzeki była na wyciągnięcie ręki. Bryce spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy. Jego gesty zdradzały zdenerwowanie. Otworzył usta chcąc jej coś powiedzieć ale nie usłyszała co. Za to do jej uszu doszedł potężny plusk. Chwilę potem została oblana fontanną wody która wyprysła za jej plecami. Cała przemoknięta z rozdziawionymi ustami wpatrywała się we wzburzoną wodę. Kiedy zaczęła się już niepokoić na powierzchni pokazały się dwie głowy. Jedną rozpoznała od razu ale dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się doszła do wniosku że druga należy do Clauda. Odetchnęła z ulgą chociaż zdziwiło ją nagłe pojawienie się znikąd czerwonowłosego chłopaka. Obaj chłopacy wyszli z wody z małą pomocą nadal zdezorientowanej dziewczyny. Nie została na nich sucha nitka.
- Co to miało być? No i skąd ty się tu wziąłeś?- zapytała zła dziewczyna. Była wkurzona. Właśnie straciła może jedyną okazję żeby dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Czerwonowłosy jakby sobie o czymś przypomniał.
- Idziemy!- chwycił Bryca za rękę.
- Czekaj! Dokąd?
- Potem ci wytłumaczę. Musimy się pośpieszyć.- pociągnął go za sobą.
- Ale!
- No już! Zaraz się spóźnimy.
- Ale gdzie?
- Nie mogę ci teraz powiedzieć.- Claude spojrzał wymownie kątem oka na Emily która z głupią miną stała i wsłuchiwała się w rozmowę pozbawioną dla niej sensu. Nie zdążyła niczego powiedzieć bo dwójka chłopaków po prostu rozmyła się w powietrzu. Sapnęła z irytacją i pogrążyła się w swoich myślach. Postanowiła przy najbliższej okazji znowu ich o to zapytać. Zebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę domu z zamiarem opowiedzenia o tym swoim przyjaciółkom. Oczywiście parę szczegółów zachowała by dla siebie. Zaczęła wolno biec. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Boisko zostało opustoszałe. Przynajmniej tak się wydawało na pierwszy rzut oka. Nikt z przypadkowych przechodniów nie zauważył lekkiego ruchu trawy w rytm czyichś kroków. Nikt również nie usłyszał cichego szeptu.
- Ciekawe...- srebrna poświata oświetliła na chwilę zarys postaci. W tej chwili nawet najbardziej wnikliwy obserwator nie zobaczyłby nic. Boisko naprawdę było puste...
- Nie strasz mnie tak! O mało co zawału przez ciebie nie dostałam.- wykrzyknęła Emily. Przed nią stał nie kto inny jak błękitnowłosy we własnej osobie.
- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć.- odpowiedział Bryce i posłał jej uśmiech podobny do tego z rana.
- Co ty tu w ogóle robisz?- spytała poirytowana dziewczyna.- Jeżeli przyszłeś się ze mnie naśmiewać to nie myśl że ci na to...
- Ale dlaczego miałbym się z ciebie śmiać?
- Jak to dlaczego? A ten uśmieszek rano? Już zapomniałeś?
- Ale ja się nie śmiałem z ciebie...
- Nie?- odparła zaskoczona.
- Śmiałem się do ciebie a nie z ciebie. To pewna, drobna różnica.- powiedział Bryce a Emily zmarszczyła czoło. Po chwili zastanowienia westchnęła.
- Skoro tak. To może chciałbyś ze mną potrenować?- puściła mu oczko.
- Czemu nie.- odpowiedział i wybuchł śmiechem. Dziewczyna uniosła tylko kąciki ust, wzięła piłkę pod pachę i szturchnęła kolegę w bok. Zbiegli na boisko i ustawili się na jego środku.
- Spróbuj zabrać mi piłkę.- powiedział chłopak i posłał jej uśmiech. Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową i znienacka wyskoczyła do przodu. Trochę się przeliczyła bo błękitnowłosy przesunął się tylko odrobinę w prawo a ona z impetem wylądowała za nim. Nie straciła jednak rezonu i szybko znalazła się po jego drugiej stronie. Zabrała mu piłkę błyskawicznym ruchem i oddaliła się od niego.
- I co teraz zrobisz?- spytała.
- Całkiem nieźle.- odparł.
- Całkiem?
- Bardzo.
- Nieźle?
- Dobrze.- jeszcze mówiąc to ruszył do przodu i spróbował zabrać jej piłkę. Dziewczyna zgrabnie uniknęła jednak ataku. Kiwała się z nim przez chwilę. Bryce odebrał jej piłkę i oddał strzał na bramkę. Futbolówka wpadła do siatki i kręciła się w niej jeszcze przez jakiś czas. Przez następne pół godziny mało się do siebie odzywali. Byli zbyt pochłonięci treningiem żeby myśleć o czym innym. W końcu usiedli zmęczeni nad samym brzegiem rzeki. Zdyszana dziewczyna obróciła głowę w stronę Bryca.
- Powiedz mi... jak wtedy zniknęliście?- powiedziała. Chłopak poruszył się niespokojnie i wstał. Dziewczyna poderwała się i złapała go za rękę. Nie chciała żeby znowu rozpłynął się w powietrzu. Stanęła przed nim i wyszeptała.
- Proszę powiedz mi...
- Ty nie rozumiesz. Ja nie mogę...
- Dlaczego?- zapytała. Teraz rzeczywiście nie rozumiała jego dziwnego zachowania.- Proszę...
- Ja...- spojrzał jej w oczy. Zobaczył w nich coś znajomego.
Strach. Bała się. Ale czego? Jego? Nie to nie to. Nie patrzyła na niego z odrazą. W takim razie bała się... o niego? Nie to niemożliwe... a jednak coś w jej twarzy nie pozwoliło mu tak po prostu odejść. W tej chwili poczuł że coś w nim pękło jakby w niewidzialnym murze który odgradzał go od normalnego życia pojawiła się szczelina.- Powiem ci...
- Tak?- wyszeptała cicho patrząc na niego z nadzieją. Nie była ślepa coś tu się nie zgadzało i to bardzo. Stali teraz na samym brzegu. Woda rzeki była na wyciągnięcie ręki. Bryce spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy. Jego gesty zdradzały zdenerwowanie. Otworzył usta chcąc jej coś powiedzieć ale nie usłyszała co. Za to do jej uszu doszedł potężny plusk. Chwilę potem została oblana fontanną wody która wyprysła za jej plecami. Cała przemoknięta z rozdziawionymi ustami wpatrywała się we wzburzoną wodę. Kiedy zaczęła się już niepokoić na powierzchni pokazały się dwie głowy. Jedną rozpoznała od razu ale dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się doszła do wniosku że druga należy do Clauda. Odetchnęła z ulgą chociaż zdziwiło ją nagłe pojawienie się znikąd czerwonowłosego chłopaka. Obaj chłopacy wyszli z wody z małą pomocą nadal zdezorientowanej dziewczyny. Nie została na nich sucha nitka.
- Co to miało być? No i skąd ty się tu wziąłeś?- zapytała zła dziewczyna. Była wkurzona. Właśnie straciła może jedyną okazję żeby dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Czerwonowłosy jakby sobie o czymś przypomniał.
- Idziemy!- chwycił Bryca za rękę.
- Czekaj! Dokąd?
- Potem ci wytłumaczę. Musimy się pośpieszyć.- pociągnął go za sobą.
- Ale!
- No już! Zaraz się spóźnimy.
- Ale gdzie?
- Nie mogę ci teraz powiedzieć.- Claude spojrzał wymownie kątem oka na Emily która z głupią miną stała i wsłuchiwała się w rozmowę pozbawioną dla niej sensu. Nie zdążyła niczego powiedzieć bo dwójka chłopaków po prostu rozmyła się w powietrzu. Sapnęła z irytacją i pogrążyła się w swoich myślach. Postanowiła przy najbliższej okazji znowu ich o to zapytać. Zebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę domu z zamiarem opowiedzenia o tym swoim przyjaciółkom. Oczywiście parę szczegółów zachowała by dla siebie. Zaczęła wolno biec. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Boisko zostało opustoszałe. Przynajmniej tak się wydawało na pierwszy rzut oka. Nikt z przypadkowych przechodniów nie zauważył lekkiego ruchu trawy w rytm czyichś kroków. Nikt również nie usłyszał cichego szeptu.
- Ciekawe...- srebrna poświata oświetliła na chwilę zarys postaci. W tej chwili nawet najbardziej wnikliwy obserwator nie zobaczyłby nic. Boisko naprawdę było puste...
Zapowiedzi!
Dlaczego Emily się tak dziwnie zachowuje? Czyżby wstała lewą nogą? Co planuje Borys? Gdzie zniknął Xavier? Oraz problemy odzieżowe bohaterów w następnym rozdziale.